Wspaniała nowina

JEŚLI POZNA SIĘ JEZUSA CHRYSTUSA, to chce się o Nim opowiadać każdemu człowiekowi. Napiszę Ci teraz o wspaniałej miłości, jaką Bóg darzy człowieka, a która opisana jest w „Pieśni nad Pieśniami” Salomona.

Księga ta jest pisana wierszem i opiewa miłość młodej dziewczyny do jej oblubieńca. Jest to pieśń weselna, pieśń miłości, a poezja nie musi się trzymać porządku chronologicznego. Dlatego chyba tak wielu chrześcijan nie rozumie Pieśni nad Pieśniami. Opowieść ta mówi o małej rodzinie zamieszkałej na terenie Galilei, w Szunem.
To małe miasteczko słynęło z pięknych niewiast. Wspomniana wcześniej rodzina składała się z kilku synów i tylko jednej córki. Bracia nie zawsze obchodzą się ze swymi siostrami tak, jak należy, tak było i w tej rodzinie z Galilei.
Każdego poranka dziewczyna musiała iść z owcami w góry, a chłopcy siedzieli w domu i zabawiali się. W tamtych czasach również dziewczęta chciały być piękne, lubiły się ładnie ubierać, dbały o swoją cerę, ręce, ale ona nie miała ku temu żadnej możliwości. Cały dzień wystawiona była na słońce, deszcz, niepogodę, aż w końcu powiedziała: „Jestem czarna. Nie patrzcie na mnie. Jestem czarna – słońce spaliło mnie”. Była pewna, że nigdy żaden młodzieniec nie zakocha się w niej.
Pewnego dnia, gdy wyszła na pastwisko, ujrzała w dali młodego pasterza idącego przed owcami. Pomyślała: „Ach, gdyby on tak skierował się w moją stronę, gdybym mogła z nim porozmawiać”. I ku jej zdumieniu młodzieniec podszedł do niej. I cały dzień rozmawiali o tym, co było im obojgu tak bliskie. A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, odkryli oboje, że są w sobie zakochani. Gdy rozstawali się, dziewczyna poprosiła, aby jej powiedział, jak ma na imię. „Nie pytaj mnie o imię. Nie mogę Ci go wyjawić” – rzekł młodzieniec. „Ale przyjdziesz jutro?” – zapytała. „Przyjdę, przyjdę, bo Cię kocham. Przyjdę tutaj, ale nie jutro. Czekaj na mnie na tym wzgórzu. Na pewno wrócę tutaj”. I odszedł.
Dziewczyna wróciła do domu i skacząc z radości wołała: „Mam kogoś, mam chłopca, który mnie kocha!”
Bracia popatrzyli na nią. „Kto by tam ciebie pokochał, niemądra? Popatrz no tylko na siebie, jak ty wyglądasz. Który chłopiec chciałby z tobą choćby porozmawiać?”
„Ale on powiedział, że mnie kocha!”
„I ty mu wierzysz? Na pewno już nigdy więcej go nie zobaczysz”.
0, z jakże ciężkim sercem położyła się do łóżka. A w nocy… Biblia mówi: „Na łożu moim szukałam tego, którego kocha moja dusza, ale go nie znalazłam. Wstanę, obiegnę miasto, ulice i place, i znajdę tego, którego kocha moja dusza, ale go nie znalazłam”.

***

Odtąd akcja opowiadania rozgrywa się w Jerozolimie.
Na tron wstępuje nowy król – Salomon. Piękny, przystojny i mądry. Marzyły o nim wszystkie dziewczęta w Jerozolimie. Pewnego dnia Salomon wsiadł do wspaniałej lektyki i w otoczeniu orszaku złożonego z najdzielniejszych rycerzy udał się w kierunku Galilei. Wśród Galilejczyków lotem błyskawicy rozeszła się wieść, że młody król do nich jedzie. Wszyscy przerywali swe zajęcia. Spieszyli na ulice i place, by ujrzeć króla. Nasza bohaterka także dowiedziała się o wizycie króla. Przyszła do swoich braci i poprosiła: „Nie wysyłajcie mnie dzisiaj z owcami, pozwólcie mi zobaczyć króla”. „No, dobrze. Możesz pójść z nami”.
Stanęli przy drodze i wyglądali w kierunku, z którego miał pojawić się orszak. Biblia mówi: ” Cóż to wznosi się ze stepu jak słupy dymu? To lektyka Salomona, a wokoło niej sześćdziesięciu bohaterów Izraela” (P.n.P.3,6-7).
Ku zdziwieniu wszystkich orszak zbacza z drogi i kieruje się w stronę niedaleko stojącego domu. Dziewczyna oprzytomniała z osłupienia i również pobiegła w kierunku domu – jej domu. Pojazd zatrzymuje się i spod zasłon wychyla się pełna wdzięku i majestatu postać króla. Cóż to? Król uśmiecha się i wyciąga do dziewczyny ręce. Biegnie ku niej, ku swojej pasterce. Dziewczyna poznaje go również. To jej ukochany. Ale to król!

***

Kilka tygodni wcześniej król Salomon przebrał się w szaty pasterskie, wziął stadko owiec i poszedł szukać dziewczyny – dziewczyny, która kochałaby go nie dlatego, że jest królem, że jest przystojny i mądry, ale dlatego, że ceni jego charakter i ideały. Znalazł taką dziewczynę, a po pewnym czasie przyszedł do niej, jak obiecał, aby zabrać swoją ukochaną do pałacu w Jerozolimie, żeby tam ją poślubić.

***

Tak postąpił z nami Bóg. Jezus mógł przyjść na ziemię w otoczeniu zastępów anielskich, mógł wystawić sobie w Jerozolimie przepiękny pałac, a Żydzi i poganie ciągnęliby do Niego ze wszystkich stron świata. Ale dlaczego? Dlatego, że
w kontakcie z Nim szukaliby własnego, materialnego zysku czy też otrzymania dobrze płatnego stanowiska. Przychodziliby do Niego z interesu, a nie z miłości – a tego Bóg nie chciał. Pragnął doświadczyć nasze serca, aby pokazać motywację naszej służby dla Niego. Czy przyciągają nas do Niego Jego cechy charakteru, jego zasady życia, ideały? Kiedy Bóg przyszedł na świat w ubogiej rodzinie, dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzkości odrzuciło Go. Zdecydowana większość powiedziała: „Nic w nim nie widzimy”. Najbardziej wykształceni ludzie w owych czasach powiedzieli: „Cóż dobrego może być z Nazaretu? Gdyby Bóg chciał się objawić w szczególny sposób, uczyniłby to przez nas, a nie przez tego prostaka”.
Dlatego Pan powiedział: „Ja jestem on dobry pasterz. Dobry pasterz kładzie duszę swoją za owce”. Ten Jezus, który przyszedł do nas w takiej skromności, to sam Bóg. Ten, który przemierzał ulice Jerozolimy i drogi Galilei, przyjdzie znowu, jak obiecał, choć wielu twierdzi, że nigdy Go więcej nie ujrzymy, ale On przyjdzie. Lecz tym razem już w całym majestacie. Niebiosa otworzą się i stanie w nich Jezus. Niezliczone rzesze anielskich istot będą Mu towarzyszyć. Historia ludzkości dobiegnie końca. Tak mówi nam Słowo Boże, a Piotr apostoł dodaje w I Liście Piotra 5,4: „A gdy się ukaże on książę pasterzy, otrzymacie niezwiędłą koronę chwały”. Powstaje jednak pytanie: Czy my jesteśmy zakochani? Albowiem wiara w Jezusa to intymny związek miłości między Nim a nami.

***

Wrócę teraz do naszej historii.
Oto stoi ta dziewczyna zdumiona, zupełnie zaskoczona, że ten jej pasterz jest królem Izraela, a On bierze ją taką, jaka jest. Wprowadza do swojego powozu i każe wieźć ją do Jerozolimy. Biblia dalej mówi: „Cóż to wznosi się ze stepu, jak słupy dymu? Zejdźcie, patrzcie córki Syjonu na króla Salomona w diademie, którym uwieńczyła go jego matka w dniu jego zaślubin, w dniu jego serdecznej radości”. Później czytamy, jak Salomon tę piękną, skromną pasterkę przebiera w nowe królewskie szaty – jest to sprawiedliwość Chrystusa. Następnie wprowadzają do pałacu, gdzie dookoła siedzą księżniczki izraelskie. Przedstawia swoją ukochaną wszystkim zgromadzonym, a kiedy dalej przechodzą do przybranej uroczyście sali, dziewczyna zatrzymuje się. Nie wie, co powiedzieć. Język polski wyraża stan jej duszy następująco:
„Jego godłem dla mnie jest miłość. Znalazłam tego, którego kocha dusza moja”.

***

Cała Pieśń nad Pieśniami jest pieśnią miłości – miłości ludu Bożego do swego Mesjasza.
Ten wspaniały król kazał wystawić swojej pasterce piękny pałac wśród róż. A kiedy była sama, zamknęła się w swojej komnacie, rozpuściła włosy i naraz usłyszała pukanie do drzwi. „Ktoś puka? O tej porze? Tak późno… Jestem taka zmęczona…” i poszła do łóżka. Przykryła się piękną jedwabną kołdrą, a tu znowu pukanie. „Czyżby to mój mąż? Nie, nie idę otworzyć, jestem zmęczona”. Pukanie nie ustawało. „No, dobrze. Wstanę. Ale gdzie podziałam ten szlafrok?”
Wreszcie znalazła go, założyła, podeszła do drzwi. Otworzyła – nie ma nikogo. Za długo czekał.
Jezus powiedział: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał” (Obj. 3,20). Obudźcie się, nie mówcie: „Jestem zadowolony z mego duchowego stanu. Nie chcę otwierać. Zostaw mnie, Boże, ja jestem zadowolony”. Ale Jezus puka i mówi: „Ale Ja nie jestem zadowolony, ja jestem twoim mężem, twoim ukochanym, otwórz”. A kiedy owa młoda dziewczyna zobaczyła, że nikogo nie ma przy drzwiach wtedy błyskawicznie ubrała się i pobiegła szukać ukochanego po mieście, a tam została znieważona przez mężczyzn i jak mówi nam „Pieśń nad Pieśniami”, cierpiała, aż w końcu znalazła go, uchwyciła się jego rękawa i płacząc wyznała: „Tak bardzo mi przykro, że od razu nie otworzyłam ci. Wybacz mi. Przecież należę do ciebie, miałeś pełne prawo przyjść do mnie. Bardzo cię przepraszam”. A on przebaczył jej i przyszedł do niej.
Moją modlitwą jest, aby Bóg ożywił nas wszystkich i dzięki swojej miłości, delikatności i serdeczności poruszył najczulsze struny naszych serc, żeby wszyscy byli gotowi przyjąć Go i z radością powitać, kiedy niedługo przyjdzie po raz drugi. Amen.

Jeśli chcesz poznać lepiej tę wspaniałą dobrą nowinę, weź udział w Korespondencyjnej Szkole Biblijnej
www.kursybiblijne.pl
Kontakt:
Nasz adres:
Korespondencyjna Szkoła Biblijna
43-300 Bielsko-Biała, ul. Kochanowskiego 2
Adres do korespondencji:
43-300 Bielsko-Biała, skrytka pocztowa 283
tel./fax. (+48) 33 812 39 76
tel. (+48) 33 497 29 77
e-mail: biuro[at]kursybiblijne.pl
Reklama